Na początku września do Biblioteki Oliwskiej zawitał znany podróżnik, kulturoznawca, archeolog, telewizyjny prezenter - Jarosław Kret.
Autor książki "Moje Indie" opowiadał o swojej podróży po Indiach, współpracy z National Geographic i swoich przeżyciach związanych z kulturą i sztuką indyjską. Jarosław Kret wielokrotnie przebywał w Indiach. Na spotkaniu w bibliotece, które odbyło się przy okazji promocji jego książki pt. "Moje Indie", dziennikarz, podróżnik wspominał swoje podróże, opowiadał o kulturze, muzyce, społeczeństwie, religii. W jego oczach widać było fascynację tym krajem i tęsknotę (do czego się przyznał). Indie, które opisuje w swojej książce to kraj kolorowy, tętniący życiem, tolerancyjny i tak odmienny od europejskich wyobrażeń, że prawie nierzeczywisty.
Dla wielu z nas obraz tego kraju kojarzy się z nędzą, brudem, upałem. Indie opisane przez Jarosława Kreta to kraj wielu barw, tolerancyjny, zamieszkiwany przez bardzo otwartych ludzi. Tłum zgromadzony w bibliotece z zaciekawieniem słuchał opowieści podróżnika m.in. o podobieństwach Indii i Polski, obrządku palenia wdów, swojej indyjskiej miłości, świętych krowach i kropkach na czole Hindusek. Przez całe spotkanie Jarosław Kret starał się przybliżyć słuchaczom subkontynent, po którym podróżował przez kilka lat, czyli Indie. Podróżnik podkreślił, że miał okazję mieszkać u jednej z rodzin indyjskich i wtedy poznał wszystkie zwyczaje panujące w tym odległym, także kulturowo kraju.
- Mój wyjazd na ten kontynent był zupełnie przypadkowy. Koleżanka poprosiła mnie, abym jej towarzyszył, załatwiła darmowe bilety na przelot, więc bez zastanowienia się zgodziłem. Planowo miałem tam zostać 5 dni, a wróciłem po 5 latach... Zatrzymała mnie piękna czarnooka hinduska aktorka - opowiadał polski podróżnik. - Z Indiami byłem w szczególny sposób związany emocjonalnie, przez kilka lat prawie że tam mieszkałem, w pewnej indyjskiej rodzinie. Dlatego są dla mnie bardzo swojskie, w ogóle nie czuję tam obco. Mam tylko jeden problem – nie znam dobrze żadnego z indyjskich języków. Mówię co prawda po angielsku, ale gdybym znał hindi, mógłbym się tam czuć jak Hindus. Dzięki temu, że Indie są dla mnie tak naturalnym środowiskiem nie widzę wielu negatywnych stron tego kraju, które zauważa przeciętny turysta, który tam przyjeżdża. Brud, niesamowite zatłoczenie, brak uporządkowania w wielu dziedzinach życia, totalny chaos, ścisk, smród – długo można by wymieniać. Ja widzę coś ponad to. Dziedzictwo kulturowe liczące tysiące lat, ogromne zróżnicowanie etniczne, religijne, różnorodność we wszystkich dziedzinach życia. Ale żeby to zobaczyć, spojrzeć na Indie głębiej, trzeba przymknąć oczy na to, co mamy pod nogami.
kret wspomniał też o gościnności mieszkających tam ludzi. Po tej prezentacji nadszedł czas na pytania ze strony zgromadzonych na sali gości, a następnie kilkumetrowa kolejka po autograf i wspólne zdjęcie. Podróżnik (oblegany głównie przez kobiety) podpisywał książki i pozował do zdjęć do ostatniego chętnego.
Anna Czajkowska
- 02/11/2010 20:16 - Spotkanie z Piotrem Kraśko w bibliotece oliwskiej
- 19/10/2010 18:24 - Biegać każdy może
- 19/10/2010 18:06 - Co zrobić ze starym telewizorem?
- 19/10/2010 17:41 - Sąsiedzki program przeciwdziałania przestępczości
- 06/10/2010 11:40 - Nie tylko książki
- 11/09/2010 17:02 - Jak uniknąć zatrucia grzybami
- 30/08/2010 10:18 - Biesiada literacka z Jarosławem Kretem
- 25/08/2010 17:10 - Nowy pasaż handlowy na Żabiance
- 19/08/2010 23:07 - Remont Piastusia
- 19/08/2010 22:24 - Młodość i znajomość języka