Ponad 11 tys. pacjentów, a dokładnie 11 106 osób, musi teraz udać się w wędrówkę w poszukiwaniu nowego lekarza. Poprzedni zdaniem pomorskiego NFZ-u nie spełniał wymogów. Skąd te liczby? Tylu pacjentów zostało przyjętych w siedmiu poradniach specjalistycznych w szpitalu na Zaspie w ubiegłym roku. Wśród nich są osoby ciężko chore, z rozrusznikami serca, wszczepionymi stymulatorami czy po kilku zawałach.
Liczby mówią same za siebie. Przeszło 4500 pacjentów skorzystało z poradni kardiologicznej, ponad 3800 z poradni otolaryngologicznej, w przychodni gastroenterologicznej leczyło się 730 osób, w geriatrycznej 98 osób, dermatologicznej 1090, pulmonologicznej 371 i wreszcie chirurgii onkologicznej 468 pacjentów. Łącznie, zważywszy na fakt, że niektórzy pacjenci korzystali kilkakrotnie z konsultacji lekarzy, wykonano 21 507 usług.
Recepty brak
– Serce się kraje, gdy człowiek na to wszystko patrzy. Te przychodnie to moje dziecko. Gdy przychodziłam do pracy 31 lat temu, uczestniczyłam w ich powstawaniu, a teraz to wszystko się rozpada na moich oczach. Żal – mówi prosząca o anonimowość osoba pracująca w szpitalu na Zaspie.
– Czekałam na wizytę pół roku i teraz dowiaduję się, że poradnia straciła kontrakt. Byłam pod opieką poradni kardiologicznej 12 lat, nie wiem, co teraz zrobię – mówi wyraźnie strapiona pani Ela.
– Nie do końca mam receptę, jak się znaleźć w tej sytuacji. Dano nam dwa tygodnie, na przeorganizowanie całej instytucji, ponieważ wyniki konkursu ogłoszono na dwa tygodnie przed wejściem ich w życie. To na nas zrzucono obowiązek poinformowania pacjentów, gdzie mają pójść – mówi dyrektor szpitala Krystyna Grzenia. – My nie chcemy doprowadzić do takich widoków, że ciężko chory na serce umiera nam w rejestracji, bo właśnie nie wie, co ze sobą zrobić.
– Teraz wydaje się, że sytuacja jest rozpaczliwa, ale przecież mamy wakacje, sezon urlopowy. Tąpnięcie nastąpi wraz z rozpoczęciem roku szkolnego – zauważa Ewa Oroń, naczelna pielęgniarka, zastępca dyrektora ds. pielęgniarstwa.
Wygrali najlepsi?
Jednej zapłakanej pacjentce, która właśnie nie wiedziała co dalej robić, a wizytę miała wyznaczoną na 5 lipca, Krystyna Grzenia podała numery telefonów do placówek, które będą teraz świadczyły usługi opieki ambulatoryjnej. Okazało się, że w jednym miejscu nikt nie odbiera telefonów, a gdy wreszcie udało jej się dodzwonić pod inny numer, w inne miejsce, usłyszała, że wolny termin jest w sierpniu, ale pod warunkiem, że przyniesie skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu i dostarczy dokumentację leczenia.
– Z racji mojego schorzenia, raz do roku robiono mi echokardiograf i właśnie teraz przypada mi termin zrobienia echo. Czy podczas tej najbliższej wizyty mogłabym je zrobić? Niepokoję się o swoje serce – pyta pacjentka, która od 17 lat była pod opieką poradni kardiologicznej na Zaspie.
– Nie – mówi rejestratorka. – O tym, czy istnieje taka konieczność zadecyduje kardiolog, który panią przyjmie.
– Czy jeśli kardiolog uzna, że to echo trzeba zrobić, to czy można je będzie wykonać na miejscu? – zadaje pytanie pacjentka.
– Nie, bo my w tym miejscu nie mamy echokardiografu – odparła pani w rejestracji.
– Sprawdziłam – mówi Krystyna Grzenia. – Pacjentka mówiła prawdę. A przecież w wymaganiach ministerialnych jest wymóg, że poradnia kardiologiczna musi mieć w lokalizacji echokardiograf. Czyli wygrali najlepsi? Jak to było zweryfikowane? – zadaje pytanie dyrektor szpitala. – Zgodnie z rozporządzeniem ministerialnym „w lokalizacji”, to znaczy pod tym samym adresem. Nie może być tak, że jeśli mamy jeszcze poradnię kardiologiczną pod innym adresem i tam mamy echokardiograf – to spełniamy wymagania. Zgodnie ze standardami, które ustalił prezes NFZ-u „w lokalizacji” to oznacza w tym miejscu, w którym ta poradnia podaje adres. I w związku z tym, przy zapewnianiach pani dyrektor pomorskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, że wszyscy zostali skontrolowani, jak można było wyłonić taką poradnię kardiologiczną, w której nie ma echokardiografu i jeszcze mówić publicznie, że my przegraliśmy, bo byliśmy gorsi?
Przypomnijmy, do pracy w poradni kardiologicznej szpital na Zaspie zgłosił 19 lekarzy, w tym 10 ze specjalnością z kardiologii, 6 ze specjalnością chorób wewnętrznych w trakcie specjalizacji z kardiologii, długoletnim stażem pracy na oddziale kardiologicznym, pełnoprofilowym, realizującym pełne spektrum (poza przeszczepami, ponieważ szpital nie ma kardiochirurgii) w obszarze kardiologii i kardiologii inwazyjnej, dwóch w trakcie specjalizacji z kardiologii oraz jednego lekarza specjalistę kardiologii z ponad 10-letnim doświadczeniem pracy na oddziale kardiologicznym. Oferta ta została oceniona nisko przez pomorski NFZ.
– Wszyscy lekarze, których wystawiliśmy, mają wieloletnie doświadczenie w pracy na oddziale kardiologicznym. Zrobiliśmy zdecydowanie lepiej dla pacjentów niż ktoś, kto wystawił, jednego, dwóch czy trzech lekarzy specjalistów. Mówienie o tym, że to zostało zrobione dla dobra pacjentów i że wygrali najlepsi, to nie przystoi, żeby można było sobie pozwalać na takie komentarze – zauważa Krystyna Grzenia.
Pacjenci ze stymulatorami przyjmowani
Inną kwestią jest kontrola stymulatorów, czyli urządzeń, które zostały pacjentom wszczepione.
– Wystosowałam pismo do marszałka, w którym poinformowałam go o tym, że nie za bardzo wiemy, jak z tego wybrnąć i podjęliśmy decyzję, że będziemy przyjmować pacjentów ze stymulatorami. Lekarze, którzy poświęcają na to swój czas, póki co, robią to w godzinach swojej pracy, ale ja długofalowo takiej polityki prowadzić nie mogę, jeśli się okaże, że nie będziemy mieli źródeł finansowania. Moja głowa nie chce dopuszczać takiej myśli, że przyjdzie taki moment, taki dzień, że mamy wywiesić kartkę i nie patrzeć co się pod tymi drzwiami dzieje, pomimo tego, że jestem przecież ekonomistką, a nie lekarzem. Tylko że ja pracuję 26 lat w szpitalu i jestem nasycona wiedzą zarówno od strony pacjenta jak i lekarzy. Nawet mi ta wiedza trochę przeszkadza, bo gdybym jej nie posiadała, nie wiedziałabym, że mogą się zdarzyć różne rzeczy – zauważa dyrektor. – Może mówię trochę przewrotnie, bo ludzie na stanowiskach kierowniczych muszą mieć wyobraźnię, muszą patrzeć dalej. Nie mogą kierować się tylko dniem dzisiejszym. Takie osoby muszą wiedzieć, że jeżeli wprowadzamy w życie coś zupełnie nowego i eksperymentujemy, to kogoś te zmiany dotkną, bo utrata kontraktu na tomograf komputerowy dotknęła głównie chorych onkologicznie, podobnie z pacjentami chorymi na serce przewlekle, po hospitalizacjach w związku z różnymi incydentami. To są ludzie ciężko chorzy i eksperymentowanie na tej grupie ludzi – nie powinno mieć miejsca.
– Wizyty do kardiologa miałam wyznaczane co pół roku. Najpierw się denerwowałam, ale potem już się przyzwyczaiłam. Co więcej, te wizyty trzymały mnie przy życiu – mówi pani Ela. – Miałam w głowie zakodowane, kiedy muszę przyjść do lekarza. Szłam do kontroli, słyszałam, że wszystko jest dobrze, tylko muszę o siebie dbać i przez kolejne pół roku mogłam żyć normalnie. Teraz nic nie wiem. Serce zaczęło mnie niebezpiecznie boleć.
Najsłabsi dotkliwie dotknięci
Postępowanie konkursowe uderzyło w najsłabszych, chorych na serce i chorych onkologicznie, bo szpital na Zaspie stracił także kontrakt na rezonans magnetyczny i tomograf komputerowy.
– Mamy dużą poradnią onkologiczną i prowadzimy chemioterapię. Pacjencji objęci naszą opieką onkologiczną mieli zapewnioną ciągłość diagnostyczną wkomponowaną w proces leczenia. W przypadku ścisłej współpracy poradni onkologicznej będącej w naszej strukturze z pracownią diagnostyki obrazowej możliwe było zsynchronizowanie badania w momencie, kiedy było ono potrzebne, a nie w jakimś tam czasie, bliższym lub dalszym. Postępowanie konkursowe nie zapewnia właściwego procesu terapeutyczno-diagnostycznego.
Dyrekcja szpitala na Zaspie złożyła odwołanie odnośnie ostatnich rozstrzygnięć konkursowych do dyrektor pomorskiego oddziału wojewódzkiego NFZ-u, zostały one odrzucone. Proces odwoławczy się jednak nie zakończył. Odwołanie zostało wystosowane do prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, Agnieszki Pachciarz. Na odpowiedź prezes ma 30 dni.
Rozstrzygnięć konkursowych nie akceptują także pacjenci, którzy zbierają podpisy pod protestem. Żądają oni przywrócenia działalności zlikwidowanych poradni specjalistycznych.
„Chorzy otrzymywali doskonałą opiekę i leczenie udzielaną przez personel medyczny na najwyższym poziomie. Zgodnie z misją szpitala pacjent otrzymywał kompleksową opiekę medyczną w jednym miejscu, co jest bardzo istotne dla osób starszych i niepełnosprawnych. Jesteśmy zmuszeni wbrew własnej woli do zmiany placówki medycznej i lekarza. Jednocześnie w tej części miasta (Żabianka, Brzeźno, Przymorze, Zaspa) została zlikwidowana pomoc wielotysięcznej społeczności naszego miasta. My jako pacjenci nie wyrażamy zgody na dysponowanie naszymi składkami niezgodnie z naszymi potrzebami. Wyrażamy sprzeciw wobec takich działań” – czytamy w proteście pacjentów.
Urszula Abucewicz
fot. Urszula Abucewicz
- 13/07/2013 16:12 - Do wygrania imitacja 4 kg sztabki złota
- 13/07/2013 16:07 - Półroczne utrudnienia w ruchu na al. Grunwaldzkiej
- 12/07/2013 17:59 - Nowa Rada Nadzorcza SM Rozstaje
- 11/07/2013 21:04 - FETA ruszyła od złamania koła
- 11/07/2013 12:01 - Kawińska odwołana ze stanowiska dyrektora pomorskiego NFZ
- 11/07/2013 11:12 - Dzień Otwarty z ZIP-em
- 10/07/2013 17:40 - Rządowa agencja nie pomoże Stoczni Gdańsk
- 10/07/2013 10:38 - FETA po raz siedemnasty
- 09/07/2013 15:36 - XVII Zlot Żaglowców Baltic Sail Gdańsk 2013
- 04/07/2013 18:56 - STS Kruzenshtern na XVII Baltic Sail Gdańsk 2013