Przy okazji wizyty u głównego sponsora Lechii, Grupy Lotos, Franz Josef Wernze udzielił interesującego wywiadu portalowi pilkalotos.pl. Poniżej prezentujemy zapis rozmowy, którą z nowym właścicielem biało-zielonych przeprowadził Łukasz Pałucha.
Dlaczego pan i pana grupa kapitałowa zdecydowaliście się przejąć Lechię Gdańsk?
- Odpowiedź jest prosta. W Gdańsku jest pięknie, spotkałem tu wielu miłych i sympatycznych ludzi.
To wystarczyło? A Lechia, jakie atuty ma gdański klub?
- Wystarczyło jeszcze, że zobaczyłem PGE Arenę. Dla mnie PGE Arena to najpiękniejszy stadion na świecie, prawdziwa perła. Zakochałem się w nim od pierwszego wejrzenia i od razu poczułem też sympatię do klubu i drużyny, która rozgrywa na nim mecze.
Jak pan ocenia aktualną drużynę Lechii?
- Moja ocena opiera się tylko na podstawie kilku meczów, które widziałem. Uważam, że jej siła odzwierciedla się w obecnej pozycji w tabeli, choć oczywiście liczę jeszcze na marsz w górę w ostatniej fazie sezonu. Tak naprawdę myślę już jednak o kolejnym, bo zaktywizowałem moich współpracowników do działania i efekty powinny być wkrótce widoczne.
Czy oznacza to, że do Lechii przyjedzie wielu nowych piłkarzy?
- Jest już kilku piłkarzy, których możemy uważać praktycznie za zakontraktowanych na przyszły sezon. Cały czas będziemy jeszcze jednak uzupełniać skład. Mam mnóstwo przyjaciół, którzy obracają się w świecie futbolu, mam przyjaciół wśród samych piłkarzy i Lechia na pewno na tym skorzysta.
Czy wśród zawodników, którzy w przyszłości wzmocnią Lechią, będą także gwiazdy światowego futbolu?
- Dzwoniłem już do Lukasa Podolskiego, rozmawiałem z nim także podczas otwarcia loży na stadionie FC Koeln [Wrenze zasiadał w zarządzie kolońskiego klubu i był jednym z jego sponsorów, Podolski był natomiast jego piłkarzem - red]. Jesteśmy zaprzyjaźnieni, więc choć sam jest zdeklarowanym fanem Górnika Zabrze, to myślę, że mam spore szanse, aby przekonać go do przyjścia do Lechii.
Jaką rolę w klubie powinni odgrywać jego wychowankowie?
- Jedną z głównych i myślę, że będą ją odgrywać wychowankowie Akademii Piłkarskiej i podopieczni programu „Biało-zielona przyszłość z LOTOSEM”. W Polsce i w gdańskim regionie są niesamowite talenty i po prostu musimy zrobić wszystko, żeby ich odpowiednio wyszkolić i zatrzymać u siebie. To bardzo ważne, żebyśmy mieli piłkarzy z naszego regionu, ale nie możemy też zapominać, że będą mogli się oni w pełni rozwijać tylko wtedy, gdy będą mieli w drużynie kolegów, także zza granicy, od których będą mogli się uczyć.
Jak więc powinny wyglądać proporcje w drużynie? Ilu powinno być wychowanków, ilu polskich piłkarzy, a ilu zagranicznych?
- Nie ma na to jakiegoś wzoru, algorytmu. Trzeba działać cierpliwie i z wyczuciem. Dużo zależy od trenera pierwszego zespołu, a myślę, że z obecnym - Ricardo Monizem - uda nam się wprowadzić Lechią na europejski poziom. Chcę, żeby Lechia grała atrakcyjną, ofensywną piłkę, bo taką lubią kibice.
Co zrobić, aby nie zmarnować talentów?
- Nie ma to prostej recepty. Trzeba być jednak na pewno cierpliwym, bo młodzi ludzie rozwijają się, ale nie tak hop siup, z dziś na jutro. Cenię polskich trenerów, ufam im, ale też mocno wierzę, że poprzez udział w międzynarodowych szkoleniach i współpracę z kolegami zza granicy ich warsztat pracy będzie jeszcze bogatszy. Myślę, że w Niemczech jesteśmy o ten jeden krok dalej, co pokazują wyniki rozgrywek międzypaństwowych. Uważam, że Akademia Piłkarska Lechii prezentuje wysoki poziom i poprzez program prowadzony razem z LOTOSEM jest na dobrej drodze, żeby znaleźć talenty i poprowadzić je ku zawodowej karierze.
Czy może pan zadeklarować, kiedy Lechia włączy się do walki o mistrzostwo Polski?
- Moja grupa kapitałowa zaangażowała się w Lechię, aby stworzyć odpowiednie warunki piłkarzom, aby stale rozwijać klub. Związaliśmy się z fachowcami, takimi jak Andrzej Juskowiak, który był w wielkiej piłce, zna futbol od podszewki i jestem pewien, że stworzy mocną drużynę. Ale kiedy będzie ona na tyle mocna, aby zdobyć mistrzostwo? Jest za wcześnie, aby składać takie deklaracje.
Pytaniem pozostaje ile w tym wszystkim jest prawdy, a ile kokieterii. Już przecież Andrzej Kuchar mówił o wielkim klubie z kilkudziesięciomilionowym budżetem. Na słowach się, niestety, skończyło. Należy mieć nadzieję, że nowa grupa kapitałowa z Niemcem na czele potwierdzi, że słowa będą poparte czynami i już niedługo w Gdańsku będziemy mieli solidny klub piłkarski. Na wszystkich szczeblach funkcjonowania.
Ponadto coraz głośniej mówi się o osobie Andrzeja Iwana, który mógłby się związać z gdańskim klubem. W rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim, na pytanie czy prawdą jest, że wkrótce może stać się pracownikiem Lechii, odpowiedział: - Nikt nie mówił o byciu szefem skautingu. Jestem jednak w trakcie rozmów z osobami, które reprezentują właścicieli klubu. Dogadujemy się, jest dużo prawdy w tym, że mogę pracować w Lechii. Jeden z inwestorów ze Szwajcarii, który zamierza wyłożyć pieniądze, chce abym pracował w klubie, bo ma zaufanie do mnie. Już wcześniej ze sobą współpracowaliśmy.
Jak widać, w Lechii panuje obecnie gorący okres. Z każdej strony docierają nowe, ciekawe informacje. Należy mieć nadzieję, że większość z nich się potwierdzi i wyjdą one na dobre klubowi.
oprac. goch
- 30/04/2014 14:25 - Siatkarki Atomu Trefla zakończyły sezon meczem z kibicami
- 30/04/2014 12:10 - Składy na mecz z KantorOnline Włókniarzem
- 27/04/2014 20:14 - Oceny piłkarzy Lechii po meczu z Ruchem
- 27/04/2014 19:02 - Bezbramkowy remis Lechii z Ruchem. Wróciły stare demony
- 27/04/2014 14:04 - Kasprzak show w Bydgoszczy
- 25/04/2014 22:02 - Wraca ekstraklasa – o co walczy Lechia Gdańsk?
- 25/04/2014 21:02 - Pierwsze Grand Prix w Bydgoszczy bez Golloba
- 24/04/2014 18:54 - Lotos – Lechia. Spotkanie na szczycie - aktualizacja
- 24/04/2014 18:49 - Atom Trefl zdobył brązowy medal
- 23/04/2014 10:45 - Z Pomorza na Stadion Narodowy