Pomysł komendanta sopockiej policji, aby zamykać w tym mieście nocne lokale wcześniej, bo najwięcej interwencji notuje się po ich zamknięciu w godzinach porannych - na pozór wydaje się logiczny i uzasadniony. Piszę na pozór, bo to „projekt” bardziej medialny (na tym polu odniósł zresztą niewątpliwy sukces, bo wszyscy o tym napisali i dyskutowali) oraz intuicyjny, bo nie poparty przecież jakimikolwiek badaniami i opiniami, a głównie przekonaniem, że zakazy i nakazy w cudowny sposób rozwiążą nagle problemy nocnego życia imprezowego w Sopocie. Jeden z internautów – idąc tym samym tokiem myślenia - zaproponował nawet rozwiązanie, które zdecydowanie poprawi bezpieczeństwo kierowców i pieszych w Sopocie. Wystarczy przecież np. zakazać jazdy samochodem w godzinach 22.00 – 6.00, aby zredukować niemal do zera zagrożenie nocnymi wypadkami i kolizjami. Logiczne?
O nocnych problemach Sopotu pisałem już wcześniej wielokrotnie, apelując przy okazji o opracowanie spójnego, długofalowego planu przeciwdziałania negatywnym tendencjom. Jakoś bez większych reakcji, bo trudno do nich zaliczyć okazjonalną redukcję koncesji alkoholowych o 2 czy 3. „W 36-tysięcznym miasteczku działa 230 lokali i 60 sklepów monopolowych, w których można kupić trunki. I to z nimi, a nie ze spacerami plażą czy kąpielami w solance coraz częściej kojarzy się Sopot.” – to nie mój komentarz, ale Radia Gdańsk. Jako sopocki radny poprę oczywiście każdy realny pomysł, które może poprawić bezpieczeństwo w naszym mieście, ale jestem też przekonany, że należy kompleksowo walczyć z przyczynami, a nie ograniczać się do zwalczania tylko skutków. Ale na pewno wymaga to poważnej analizy oraz opracowania kompleksowego programu walki z zagrożeniami oraz jego późniejszej skutecznej, konsekwentnej realizacji, a takiego na pewno w Sopocie nikt nie przedstawił. Cudowne, proste rozwiązania najczęściej okazują się ślepą uliczką, prowadzącą donikąd. Ba, mogą czasami przynieść wręcz odwrotne skutki niż te zamierzone. Wyobraźmy sobie, że wszystkie nocne kluby w Sopocie (przypomnijmy: koncesji dla lokali gastronomicznych wydano tu aż 230!) będą kończyły swoją działalność o tej samej, nakazanej urzędowo godzinie, jednocześnie wypraszając swoich imprezowych gości na zewnątrz. Myślenie życzeniowe, że wszyscy spokojnie udadzą się w takiej sytuacji na zasłużony odpoczynek, nijak ma się do rzeczywistości, zwłaszcza, że wciąż otwarte będą nocne sklepy z alkoholem. Fundamentalne pytanie: zagrożenie będzie większe czy mniejsze? Co obstawiacie?
Po tragicznym w skutkach szaleńczym rajdzie po Monciaku apelowałem też o pilne wprowadzenie zabezpieczeń (np. podnoszonych automatycznie słupkach wjazdowych), które skutecznie zapobiegałyby w przyszłości podobnym przypadkom. Na interpelacje w tej sprawie otrzymałem - tradycyjnie już - wymijającą odpowiedź. Potrzeba było dopiero kolejnych samochodowych wtargnięć na sopocki deptak (na szczęście bez ofiar), aby do kogoś w końcu dotarło, że to jednak realny problem, a nie wymysły sopockiej opozycji.
Jeden z bardziej aktywnych sopocian, społecznik, osobiście doświadczony działalnością nocnych lokali z racji miejsca swojego zamieszkania tuż przy deptku, Ryszard Kajkowski, przekonuje, że zacząć trzeba po prostu od egzekwowania istniejącego prawa i przepisów. Uważa bowiem, że ani prezydent, ani policja nie potrafią wymusić przestrzegania istniejących przepisów i wykorzystać np. miejskiego monitoringu np. w walce z dyskotekowym hałasem. I przywołuje tu m.in. przykład nie realizowania przez prezydenta Sopotu uchwały dotyczącej ochrony środowiska i uzdrowiskowego statutu Sopotu. Uchwała ta rzeczywiście zobowiązuje do konkretnych działań, m.in. „kontroli akustycznych skutków działalności usługowej, gastronomicznej i rozrywkowej prowadzonej na obszarze miasta." oraz "szczegółowej analizy wydawanych zezwoleń na działalność w sezonie letnim i narzucanie potencjalnym inwestorom wysokich wymagań w zakresie ochrony środowiska przed hałasem". Może warto zatem zapytać sopockiego włodarza o działania, jakie podjął w tym zakresie w ostatnich latach?
I co musi się jeszcze wydarzyć, aby przystąpił on w końcu do opracowania kompleksowego programu naprawczego i przedstawił go w pierwszej kolejności nie – jak ma to w zwyczaju – przyjaznym sobie mediom, ale właśnie mieszkańcom, którzy zaliczają się do najbardziej poszkodowanych negatywnymi skutkami nocnego życia kurortu.
Wojciech Fułek
- 30/03/2017 19:09 - Latarką w półmrok: Korol na mieliźnie
- 30/03/2017 19:06 - Sopockie co nieco: Panika w samorządach?
- 16/03/2017 08:16 - Akapit wydawcy: Rzeź gdańskich baranów
- 16/03/2017 08:13 - Sopockie co nieco: Radni zaradni czy bezradni?
- 09/03/2017 21:03 - Gazeta Sopocka: Kąpiel Karnowskiego "w sopockim ścieku"
- 06/03/2017 13:02 - Akapit wydawcy: Bez (P0)wabu
- 03/03/2017 14:39 - Hiacynt Roberta
- 27/02/2017 14:08 - Sopockie co nieco: … o uzdrowisku
- 23/02/2017 19:27 - Akapit wydawcy: Personel władzy
- 19/02/2017 21:57 - Sopockie co nieco: Sąd sądem…