W czwartek, 27 listopada, na trzy dni przed II turą wyborów samorządowych do niewątpliwie europejskiej „Gazety Wyborczej” dodano wkładkę pt. „Gdańsk. Tu rośnie nowe centrum Europy” reklamującej przy okazji jednego z pretendentów do fotela prezydenta Gdańska. Trzeba trafu Pawła Adamowicza. Jak najbardziej zarówno europejczyka, jak i Europejczyka. Bo takie jest odwieczne prawo natury, że ładne dziewczyny trzymają się z ładnymi, brzydkie z brzydkimi, europejczycy z europejczykami, a Europejczycy z Europejczykami. Piszę z rozmysłem raz małą, raz dużą literą, bo obie formy według SJP są dopuszczalne, choć znaczą lekko co innego: europejczyk pisany małą literą to osoba związana z kulturą europejską, Europejczyk dużą literą to osoba mieszkająca w Europie. Paweł Adamowicz może - a nawet musi - być opisywany zarówno z małej, jak i dużej litery.
Tego samego dnia Sąd Rejonowy w Warszawie skazał w tzw. aferze zegarkowej innego gdańszczanina, mianowicie Sławomira Nowaka, byłego ministra transportu, a wkrótce byłego posła. I najważniejszego byłego członka partii rządzącej na Pomorzu. Nowaka skazano za to, że nie wpisał wartego kilkanaście tysięcy złotych zegarka do oświadczenia majątkowego. Nowak może być sfrustrowany. On nie wpisał zegarka – Tusk się go wyparł, sąd go skazał, a "Gazeta Wyborcza" w swoim dodatku o rośnięciu w Gdańsku centrum nawet nie wymieniła z nazwiska. Adamowicz nie wpisał mieszkania – Tusk go wspiera w staraniach wyborczych, sąd nawet nie miał szans się pochylić nad tematem, bo żadnych oskarżeń Adamowiczowi nie postawiono.
Ja to się nie dziwię, że nie wpisał. Zliczyć do siedmiu nie jest proszę Państwa tak zaraz hop siup. W końcu liczenie wynaleziono w Mezopotamii, a nie w Europie. Zacząłem wpisywać cyfry od 1 do 7 w tytule felietonu i bym nie dał rady, gdybym nie wspomógł się absolutem, w obu przypadkach pisanym z małej litery, co jest - nawiasem mówiąc - trochę dla absolutu krzywdzące.
Mnie jednak bardziej ciekawi, co się stało, że część tych mieszkań Panu Prezydentowi zniknęła. I to w mieście gdzie rośnie nowe centrum Europy. Z siedmiu zniknęły mu cztery. Adamowicz z zasobów komunalnych nie będzie musiał korzystać, da rade, jeszcze mu trzy mieszkania zostały. Ale jak tak innym zaczną znikać? Tym, którzy mają po jednym mieszkaniu? Gdzie oni się podzieją, biedacy? Może śledczy reporterzy "Gazety Wyborczej" to wyśledzą? Masowe znikanie mieszkań może się okazać palącym problemem społecznym. A co będzie, jak nam stadion bursztynowy zniknie? Albo Europejskie Centrum Solidarności? Do czego co roku będziemy dokładać z budżetu miasta pieniądze? A co będzie, jak nam w Gdańsku nowe centrum Europy wyrośnie, a zaraz potem zniknie? Będzie dziura, jak ta przed budynkiem NOT-u? W całej kampanii wyborczej wszyscy pytali o to, co Pan Prezydent wybudował, co jeszcze wybuduje. Ja się pytam: Co ze znikaniem?
Waldemar Kuchanny
- 14/12/2014 10:44 - Fakty i Pogłoski
- 07/12/2014 09:18 - Franciszek Potulski: Kłopot Platformy?
- 07/12/2014 09:17 - Okiem Borowczaka: Cyniczna moralność
- 03/12/2014 16:27 - Powyborcza układanka
- 02/12/2014 17:58 - Okiem Borowczaka: Dogrywka
- 27/11/2014 13:02 - Okiem Borowczaka: Znowu w piekle
- 19/11/2014 14:27 - Okiem Borowczaka: Wybory i po wyborach?
- 17/11/2014 21:43 - Górski: Koniec ery wiecznych samorządowców? W Gdańsku 55 procent za zmianą
- 13/11/2014 11:05 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Dekalog dla Gdańska
- 12/11/2014 12:20 - Latarką w półmrok: Przymorze i Zaspa - nasze miasto w Gdańsku