Lotnictwo pomostem do światowego biznesu

Ponownie wybrany prezydent USA Barack Obama w przemówieniu powyborczym zapowiedział swoje preferencje na drugą kadencję. Z tych najistotniejszych, po pierwsze, że państwo bierze udział w tworzeniu miejsc pracy, i po drugie, że USA jako priorytet będą zacieśniały współpracę z... Chinami. Rodzi się pytanie, jakie my Polska, jako sojusznik USA, mamy możliwości w tym zakresie.

Pytanie o tyle zasadne, gdyż też chcemy być partnerem gospodarczym Chin i rejonu Zatoki Perskiej. Dowodzą temu ostatnie wizyty przedstawicieli władz Polski w Chinach i na niedawnym szczycie Europa – Azja (ASEM) w stolicy Laosu Wientian. Uczestniczyli tam przedstawiciele 27 państw Unii Europejskiej, Rady i Komisji Europejskiej, Australii, Chin, Indii, Japonii, Mongolii, Nowej Zelandii, Pakistanu, Republiki Korei czy Rosji. W gronie m.in. 21 premierów i 14 głów państw była mowa o światowych wyzwaniach finansowych, pobudzeniu gospodarki oraz ułatwieniach handlowych i inwestycyjnych.

Członkowie forum reprezentowali ok. 58 proc. populacji świata, ponad 50 proc. światowego PKB oraz ponad 60 proc. światowego handlu. Premier Donald Tusk na sesji plenarnej wygłosił odczyt na temat polskiej oceny sytuacji gospodarczej w Europie i zachęcał do inwestowania w Polsce. Następnie złożył też wizytę w Singapurze i Laosie.

Niedawno również odbyła się misja gospodarcza władz Pomorza w USA z udziałem marszałka Mieczysława Struka, prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i przedstawicieli kilkunastu pomorskich firm. Te wizyty są dowodem aktywności, którą należy określić pozytywnie.

Ale współczesny świat coraz intensywniej wykorzystuje transport lotniczy w działalności gospodarczej. Aktualnie skupia się on  głównie w Azji, rejonie Zatoki Perskiej i Ameryce Południowej. Komunikacja lotnicza zapewnia szybki transport i ekonomikę przewozu. Powoli wypiera ona szlaki morskiego transportu ograniczone przez długość czasową rejsów, okrężne omijanie kontynentów i wzmożony ruch w kanałach. Bardzo obciążającym składnikiem są też rosnące opłaty transportowe kontenerów.

Samolot na tej samej docelowej trasie leci o wiele szybciej i nie jest wcale droższy. Bez większych przeszkód dociera drogą powietrzną do celu. A wiadomo, że czas to pieniądz.

Jak zatem w tym zacieśnianiu gospodarczej współpracy z Dalekim Wschodem, co zapowiedział Obama. Wykorzystać nasze lotnictwo? Czy my jako Polska posiadamy możliwości do prowadzenia gospodarczej polityki transportu lotniczego z tymi odległymi rejonami świata. Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do specjalisty z zakresu transportu lotniczego Jerzego Buszmana, wieloletniego pracownika tej branży.

Jerzy Buszman: Obecnie takich możliwości Polska nie posiada, by za pośrednictwem lotnictwa były realizowane kontakty handlowe na potrzeby polskiego biznesu.

– Dlaczego, przecież mamy lotniska w naszym kraju i latają u nas samoloty...
Jerzy Buszman: Latają samoloty krótkiego zasięgu klasy C lekkiej, obsługujące państwa europejskie i północnoafrykańskie trasy turystyczne. Oprócz LOT-u i Eurolotu, pozostałe trzy czwarte to firmy zagraniczne, nie uczestniczące w przewozach frachtowych. A nam jest potrzebny transport ciężki towarowy, dalekiego zasięgu.

– Ale przecież takie samoloty na świecie latają.
Jerzy Buszman: Zgadza się latają, ale polityka rozbudowy polskich lotnisk nie uwzględniała takiego taboru i takiego rodzaju transportu. A nam oprócz lotnisk przystosowanych do obsługi dużych statków powietrznych jest też potrzebny zespół infrastruktury na tych lotniskach. I co też jest bardzo istotne, musi być odpowiedni personel do obsługi samolotów dalekiego zasięgu.

- A czy Polska ma wyszkolonych pilotów do obsługi takich ogromnych samolotów?
Jerzy Buszman: Tu nie chodzi o pilotów, lecz o specjalistów obsługi operacyjnej lotów, techników lotniczych, obsługi prawnej, specjalistów cash handlingu. Co więcej, lotnisko tego typu powinno stanowić część interdyscyplinarnego węzła transportowego, w którego skład wchodzą lotnisko, szybki dojazd kolejowy, autostrada lub droga szybkiego ruchu i ewentualnie przeładunkowa baza transportu morskiego. W Polsce są tylko dwa takie miejsca spełniające większość tych wymogów, to jest Gdańsk i Zielona Góra.

– To kiedy został popełniony błąd, że mamy nikłe szanse uczestniczenia w tego rodzaju powietrznej wymianie handlowej?
Jerzy Buszman: Błąd został popełniony wiele lat temu. Po prostu źle została zaprojektowana koncepcja rozbudowy polskich portów lotniczych. Mówiło się głównie o rozwoju transportu drogowego, morskiego i kolejowego. Porty lotnicze pozostawiono samym sobie, nastawiając się głównie na ruch pasażerski. W ogóle nie brano pod uwagę wykorzystywania samolotów do transportu towarów na dużą skalę. Obecnie też niewiele się o tym mówi. A świat z tego coraz powszechniej korzysta, bo jest szybciej, bezpieczniej i co niemniej istotne taniej.

- Czy zatem obecnie można coś zrobić w tym zakresie, skoro już wiemy, że główne węzły transportu handlowego są poza Europą. Ale aby liczyć się w gospodarce światowej, należy te węzły uruchomić, może choćby u nas w Polsce...
Jerzy Buszman: Aby bywać w światowym biznesie, prowadzić interesy, być poważnym partnerem w wymianie handlowej, my Polacy powinniśmy w jak najszybszym czasie doprowadzić do technicznej zdolności operacyjnej naszych lotnisk. Nasze władze rządowe powinny to w końcu zauważyć.

– Miejmy nadzieję, że tak się stanie, zwłaszcza po tych ostatnich misjach i szczytach gospodarczych Europa-Azja. Czy zatem pan, po 40-latach pracy w lotnictwie, aktualnie na zasiłku przedemerytalnym, podjął by się takiego działania wiedząc, że są tutaj wymagane uprawnienia lotnicze, którymi pan dysponuje, a nie są one tak łatwe do uzyskania.
Jerzy Buszman: Gdybym otrzymał taką propozycję, to bym się poważnie nad nią zastanowił.

Rozmawiał: Włodzimierz Amerski