Z Kazimierzem Smolińskim (PiS), posłem w latach 2010–2011 i od 2014), wiceministrem infrastruktury (2015–2018), rozmawia Artur S. Górski
- Ostanie tygodnie przyniosły brutalizację życia publicznego. Opozycja skarży się na szykany ze strony opresyjnego państwa. Na ulicach miast i miasteczek trwa tzw. Strajk Kobiet. Czy na władzy nie spoczywa odpowiedzialność za wygaszenie rozchwianych emocji? Kto miałby wprowadzić pakt o nieagresji w trudnej, zdeterminowanej przez pandemię i negocjacje unijne, sytuacji?
Kazimierz Smoliński: Bez opamiętania i bez refleksji opozycji, która wspiera nielegalne zgromadzenia, będzie trudno ostudzić emocje. Zostały one tak rozbudzone, że apele nic by nie dały. Nawet nasz ostatni apel o szacunek i tolerancję w Gdańsku nie odbił się szerszym echem. Za to opinia publiczna jest epatowana przez polityków opozycji przekazem o brutalności policji, o represji, o używaniu gazu...
- Pałek teleskopowych, o szarpaniu posłanek i posłów, o naruszeniu nietykalności cielesnej posłów, w tym wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego...
Kazimierz Smoliński: Pani marszałek Witek w czwartek starała się wyjaśnić sytuację. Z tego co wiem trwa postępowanie, które ma wyjaśnić zajścia przed Sejmem. Na sali obrad poseł Krzysztof Gawkowski alarmował, że pobito marszałka Czarzastego. Okazuje się, że pan marszałek wyszedł na zewnątrz i chciał wrócić. Posłanki, które miały legitymacje poselskie weszły, a on nie okazał legitymacji. Nie wiem, czy były składane jakieś oświadczenia, ale trudno, by każdy z policjantów znał go tak dokładnie. Jest ciemno, ma się maseczkę. Policjant ma nie podjąć działań sprawdzających? Zażądano legitymacji. Kto kogo pchnął, czy działał celowo, czy pan poseł, czy może policjant, został poszkodowany - to jest wyjaśniane. Apeluję, by posłowie nie wchodzili w tłum, nie uwiarygadniali demonstrantów. To są nielegalne zgromadzenia.
- Kompromis aborcyjny miał 27 lat. Po co PiS było potrzebne eskalowanie napięcia? W szczycie pandemii zapadł werdykt, zresztą nieopublikowany, po którym wiadomo było, że temat na agendzie wywoła emocje...
Kazimierz Smoliński: Werdykt stwierdza niezgodność z Konstytucją RP jednej z przesłanek legalizujących aborcję, czyli zabicie bezbronnego człowieka. Mam swoje poglądy, swoją wiarę. Zgadzam się z tym werdyktem. W świetle ustawy zasadniczej i zapisu o ochronie życia nie mógł być on inny. Ustawa z 1993 roku o warunkach przerwania ciąży jest starsza niż uchwalona w 1997 roku konstytucja z zapisami praw obywateli i godności. Wcześniej Trybunał się tym zajmował. Były opinie i stwierdzenia tożsame z ostatnim werdyktem. Jeśli wyrok zostanie opublikowany będziemy mieli stan prawny taki, jaki jest np. w Niemczech. Zgodnie z ustawą przerwanie ciąży może być dokonane gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia dziecka, albo gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Wyrok znosi prawo do przerwania ciąży w sytuacji, gdy dziecko obarczone jest wadami rozwojowymi lub genetycznymi, ale nie zabrania aborcji w pozostałych dramatycznych przypadkach.
- Skala i zasięg protestów zaskoczyły polityków Zjednoczonej Prawicy?
Kazimierz Smoliński: Nie ukrywam, że zaskoczyły. Mam wrażenie, że były one dobrze przygotowane. Ich spontaniczność budzi moje wątpliwości.
- Spiski, elementy wrogie, piąte kolumny?
Kazimierz Smoliński: Ależ proszę zauważyć wsparcie medialne. Część społeczeństwa dała się zmanipulować. Pani Marta Lempart, jedna z głównych animatorek Strajku Kobiet, działa od dekady, ma swoje stowarzyszenie, fundację i ambicje. Była liderką protestu w 2016 roku. Ma swoją zadeklarowaną orientację. Tego nikt jej nie broni. Ale nie udawajmy, że protesty, w gruncie antyrządowe, są spontaniczne. One mają zaplecze, służące wsparciem, także materialnym...
- Ciemny lud, co wszystko kupi?
Kazimierz Smoliński: Tego nie powiedziałem, ale pierwsza odsłona protestów, w których brała udział młodzież, odbyła się pod hasłami zagrożenia wolności i jakoby całkowitego zakazu aborcji w Polsce. To nie jest prawda. Okazało się, że im chodzi o wojnę.
- Owa wojna rządzi się swymi prawami. Na Targu Drzewnym jej uczestnicy sponiewierali elewację i wasze biura poselskie. Kto sieje wiatr w politycznym działaniu ten zbiera burzę? Jaki był powód ataku?
Kazimierz Smoliński: Jest on skutkiem przyzwolenia na wulgarność, na łamanie prawa, na anarchię. Nie ma przyzwolenia na niszczenie mienia. Druga strona politycznego sporu wykorzystuje fakt, iż żyjemy w demokratycznym kraju i nikt prawa do demonstrowania nie zabrania. My apelujemy o rozwagę, o wzięcie pod uwagę wyjątkowej sytuacji. Nie spodziewałem się aż takiej nieodpowiedzialności w czasie pandemii i wielkiej emisji koronawirusa.
- Doszło do dużych demonstracji...
Kazimierz Smoliński: One zdawały się wygasać. Jednak w środę i dzisiaj znów mamy eskalację. Pani Lempart, która jest w polityce, umieszcza na komunikatorach swoje zdjęcia z zajść. Ostentacyjnie łamie nakazy i zakazy, prowokuje policjantów. I się z tego śmieje. A po chwili płacze, bo pododdziały policji mają swoje zasady i używają zgonie z prawem rozmaitych środków.
- Pałki teleskopowej?
Kazimierz Smoliński: Czy były użyte i w jakich sytuacjach zostanie sprawdzone. Nie wiem. Jeśli ktoś stwarzał zagrożenie został potraktowany gazem. Ale to był skutek podgrzewania emocji. Powiem więcej, mamy do czynienia ze straszeniem posłów, z grożeniem, że znają nasze adresy. Są przekraczane kolejne granice.
- Partia budująca potencjał na konfliktach skarży się na brak tolerancji?
Kazimierz Smoliński: Braliśmy udział w dziesiątkach demonstracji. Nie przyszło nam na myśl, by atakować policję, by niszczyć budynki, by atakować biura wówczas rządzącej koalicji, robić burdy. Nie godzimy się z anarchizacją, z atakiem na uniwersalne wartości i na profanację naszych symboli.
- Do rangi symbolu awansowały zdjęcia prezydent Gdańska na tle zniszczonej elewacji na Targu Drzewnym. To promocja, czy chęć zamieszczenia „fajnego” zdjęcia na profilu?
Kazimierz Smoliński: Nie robiła tego egzaltowana nastolatka, a szefowa półmilionowego miasta. Zdjęcia były promocją zachowań przekraczających normy cywilizowanego dialogu. Nie chodziło o ładne zdjęcie. Pozowanie na tle zniszczeń, podpisywanie się na banerze z protestu jest wyrazem poparcia. Takie zachowanie nielicujące z powagą urzędu sprawia, że mniej dziwi zachowanie młodzieży.
- Młodzież wymyka się PiS. To pokolenie, przez brak waszej finezji, jest dla was stracone?
Kazimierz Smoliński: Młodzież nas poparła w 2015 roku i cztery lata później. Wśród najmłodszych wyborców, do 29 lat, na PiS zagłosowało 26 procent wyborców. Młodzież jest antyestablishmentowa. Stąd częściej głosuje na Kukiza, na Konfederację. Dziś my się wydajemy tymi z establishmentu. Nie świętowałbym, na miejscu opozycji, przekroju wiekowego obecnych protestów. Totalny sprzeciw i wulgarne hasła to nie jest program. Nic za tym nie ma. Jeśli chce ze mną dyskutować młody człowiek z maseczką opatrzoną ośmioma gwiazdkami to on z góry deklaruje swój pogląd i stosunek do mnie. Wulgarność żadnym projektem, ani ofertą dla młodych, nie jest.
- 24/11/2020 19:52 - Niebezpieczne związki - ktoś zbije termometr?
- 22/11/2020 14:28 - List do redakcji: Co teraz zrobią ptaki?
- 22/11/2020 12:36 - Piotr Gierszewski: Eksperyment kadrowy na delikatnej tkance miasta
- 20/11/2020 16:13 - Bożena Brauer: Szkoła bez profanacji
- 19/11/2020 21:01 - LOTOS walczy z pandemią i zorganizuje szpital tymczasowy
- 19/11/2020 17:49 - Monika Chabior - gdański pedagog postępu?
- 18/11/2020 13:55 - „Solidarność”: Prezydent Gdańska akceptuje akty wandalizmu
- 18/11/2020 13:40 - Projekt „Cyfrowe Westerplatte” nagrodzony w konkursie Rzeczpospolitej
- 18/11/2020 10:20 - Radni PiS protestują przeciwko zmianie nazwy Alei Jana Pawła II na Strajku Kobiet
- 17/11/2020 09:09 - Historyczny teren Gedanii uratowany