Grzegorz Strzelczyk: Polityczna wojna centralna przeniesie się na samorząd

Z Grzegorzem Strzelczykiem, radnym PiS w Radzie Miasta Gdańska i liderem partii w Gdańsku rozmawia Artur S. Górski

- Prezes Prawa i Sprawiedliwości, na briefingu w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej, przeczytał alfabetyczną listę kandydatów w wielkich miastach. W Gdańsku PiS postawił na młodość…
Grzegorz Strzelczyk: Rzeczywiście. Komitet Polityczny postawił w Gdańsku na młodość. Kacper Płażyński rzeczywiście jest najmłodszym kandydatem, ale może liczyć na nasze, weteranów, wsparcie. Pracujemy razem nad sukcesem.

- Na wynikach wyborów samorządowych, mimo pracy weteranów i młodych, odbiją się wizerunkowe wpadki PiS i rządu, jak fundusze Polskiej Fundacji Narodowej i jej nieporadność, nagrody ministerialne, wicepremier bez teki, a do spraw społecznych Beata Szydło, bujająca się na falach Dunajca, gdy w Sejmie trwa protest rodziców i opiekunów niepełnosprawnych. Doszliście do władzy z hasłami solidaryzmu, a teraz pęka w partii gorset skromności?
Grzegorz Strzelczyk: Nie sądzę by pękał gorset skromności. Gdyby w tą stronę to szło prezes Kaczyński jest w stanie przywołać niesfornych do porządku. I dać harcownikom po łapach. Zagrożeniem jest brak koordynacji przekazu. Rzeczywiście, mimo licznych i niezaprzeczalnych sukcesów społecznej polityki, przydarzyło się nam ostatni zbyt wiele wpadek wizerunkowych. Coś z przekazem jest nie tak. Może to mieć pewne skutki przeniesione na Gdańsk czy Kraków. Jest to niestety prawdopodobne.

- Czas na reakcję mija?
Grzegorz Strzelczyk: Nastąpiła szybka korekta na naszej konwencji. Jest „piątka” premiera Morawieckiego. Od tego momentu wracamy w utarte tory. Trudno się nie zgodzić z postulatami osób niepełnosprawnych. Szukamy rozwiązania i wyjścia z tej sytuacji. Prawdą jest, że przyszedł przekaz trudny do rozegrania „pijarowego” bo problem jest rzeczywisty. Resort minister Rafalskiej zareagował i szykuje rozwiązania, podniesienie zasiłku. Nie mam wątpliwości. To przecież trzeba zrobić.

- W Gdańsku prezydent Adamowicz też nie ma wątpliwości bez obiekcji suto nagrodził najbliższych współpracowników…
Grzegorz Strzelczyk: Opinia publiczna dowiedziała się o tym, gdy radny PiS Kazimierz Koralewski składał interpelację w tej sprawie…

- PIS tym razem zdążyło…
Grzegorz Strzelczyk: Zdążyliśmy znów pokazując rozpasanie prezydenta Gdańska i jego dworu. Urzędnicy nie tylko w Gdańsku sobie nie żałują. Samorządowcy otrzymali premie w oderwaniu od efektów ich pracy.

- Ale regulaminowo i transparentnie…
Grzegorz Strzelczyk: Ciekawe, że musiał w tej sprawie składać interpelację radny, bo w budżecie trudno wyłapać wszelkie kwestie. Trzeba więc się dopytać i przypilnować. Pod średnią kontrolą społeczną się to odbywa. Regulaminowo, no cóż, nagrody ministerialne też nie naruszyły dyscypliny budżetowej.

- A ostatnio naruszyły się gdańskie plaże. Port Gdański, a właściwie wielki kontenerowy terminal głębokowodny DCT na jego terenie, ma się rozrastać i ruszał w stronę plaży na Stogach. Biznes się rozpycha, czy inne diabły pod tym kotłem palą?
Grzegorz Strzelczyk: I znów, nie rozmawia się z mieszkańcami więc doszło do komunikacyjnej wpadki. Społeczność lokalna, co zrozumiałe, jest wrażliwa. Od lat 70-tych mowa jest o tym, że ewentualny rozwój portu ma iść w kierunku wschodnim, nawet do ujścia Wisły…

   
- Mamy ambicje, by być państwem morskim. Powinna temu sprzyjać polityka morska państwa i samorządów. Apartamentowce i lofty, mariny z luksusowymi jachtami na terenach postoczniowych i portowych nie uratują gospodarki. Czy wojenka samorządu, czy raczej magistratu, z rządem przenosi się na plaże?
Grzegorz Strzelczyk: Jeśli chcemy być miastem otwartym na morze i metropolią półmilionową to gdańszczanie muszą gdzieś pracować. Metropolia musi funkcjonować. Nie jesteśmy jak Ustaka i Łeba i z turystyki nie wyżyjemy. Stąd nasze propozycje by zachowana była równowaga, czyli miejsca pracy, niedyskryminowanie terenów przemysłowych, przy czym nie należy naruszać warunków życia mieszkańców. Tego dialogu zabrakło i wybuchło niezadowolenie mieszkańców, zresztą zrozumiałe.

- Spółka ZMPG pisze, że Port Gdańsk stał się narzędziem walki politycznej Prezydenta Miasta Gdańska, a plaża od lat znajduje się w wieczystym użytkowaniu ZMPG…
Grzegorz Strzelczyk: Bo według prezydenta Gdańska ocena zależy od tego, kto jest prezesem portu. A przecież w tej sprawie, strategii dla gospodarki, rząd i samorząd powinny działać razem. Paweł Adamowicz chce być wielkim opozycjonistą i co rusz się ustawa na kontrze. Jednak projekty rozwoju na tym kierunku powstały i były zgodne ze strategią zarządu porty „nie-pisowskiego”, czyli są dokumenty, wniosek DCT z marca 2016 roku i pismo ówczesnej prezes ZMPG, że podtrzymuje koncepcją ekspansji portu w kierunku plaży Stogi. Zarząd zmienił się nieco później, już po tym, jak teren oznaczony został jako portowo-przemysłowy za zgodą tegoż prezydenta Adamowicza, który nie wnosił zastrzeżeń, wręcz przeciwnie. Widać, że w 2016 roku mieszkańcy Stogów nie byli w centrum jego zainteresowania.

- Może prezydent nie wiedział?
Grzegorz Strzelczyk: Prezydent Adamowicz zasiada przecież w radzie nadzorczej i jako jej członek ma dbać o dobro spółki. Czyli, skoro ma już zarzuty to powinien uważać i nie narobić sobie kłopotu z kodeksu spółek handlowych, skoro już z kodeksu karnego i karno-skarbowego ma już kłopoty.

- Transport to temat strategiczny. W sferze transportu paliw i produktów ropopochodnych możemy być spokojni?
Grzegorz Strzelczyk: Jeśli mówimy o zaopatrzeniu w ropę naftową jesteśmy niezależni od kilku lat. I to za sprawą Naftoportu i bazy PERN. I tu znów mamy Stogi. Port może przyjąć 40 mln ton rocznie, co wystarczy na potrzeby dwóch naszych rafinerii. Wkrótce i będziemy uniezależnieni od gazu ze Wschodu. Rozbudowa terminala w Świnoujściu, plus krajowe wydobycie i gazociąg Baltic Pipe, który połączy nasz system przesyłowy z duńskim, a przez to z norweskim gazociągiem Skanled, da nam pewność.