Najlepszą kobietą podczas XX Maratonu Solidarności okazała się Arleta Meloch, która w klasyfikacji generalnej zajęła 7. miejsce z czasem 2:48;31. W tej trójmiejskiej imprezie padł rekord frekwencji. W jej jubileuszowej edycji wystartowało aż z 20 państw 933 zawodników i zawodniczek. Jest to o ponad sto więcej niż przed rokiem. Zawodniczka klubu Olimpia Grudziądz już po raz piąty sięgnęła po zwycięstwo w tym solidarnościowym maratonie. Dwukrotnie była druga.
Czy zmodernizowana trasa jubileuszowego XX Maratonu Solidarności wokół PGE Arena Gdańsk była łatwiejsza czy trudniejsza do pokonania, niż od tej dotychczasowej prowadzącej przez Westerplatte?
Arleta Meloch: Oceniając muszę stwierdzić, że była trudniejsza, ponieważ były spore podbiegi wymagające dużego wysiłku. Dwa razy trzeba było pokonać wiadukt z nawrotem. Ja miasta Gdańska dobrze nie znam, ale droga na Westerplatte była bardziej płaska.
Ale organizatorzy zapewniali, że właśnie trasa wokół PGE Arena jest łatwiejsza, bo nie ma tego pustkowia i silnego wiatru na tej otwartej przestrzeni.
Arleta Meloch: Ale dzisiaj też wiało mocno, przez to traciłem więcej energii. Był moment, gdzieś tak od połowy dystansu, że zaczęło grzać słońce i podwyższyła się temperatura. No i jeszcze bardziej się odwodniłam. Znacznie odczułam to, że są górki i podbiegi. Brakowało mi w końcówce energii. Ale na ulicę Długą wbiegłam jako pierwsza zawodniczka, tuz za sześcioma zawodnikami (na zdjęciu powyżej).
A w porównaniu do poprzednich maratonów uzyskany dzisiaj czas 2:48;31 jest w miarę dobry?
Arleta Meloch: Czas jest zadowalający. Taki zakładaliśmy z trenerką. Sytuacja była kontrolowana, tak aby utrzymać do końca odpowiednie tempo, bo było to przygotowanie do XV Poznań Maraton, który zostanie rozegrany 12 października.
Wieloletni organizator gdańskiego maratonu Kazimierz Zimny powiedział mi, że poznański maraton ma budżet około 3,5 mln zł, a gdański zaledwie 350 tys. zł. Jest to bardzo duża rozbieżność finansowa. Czy w Poznaniu są znacznie większe nagrody dla zawodników niż w Gdańsku, w którym największa dla zwycięzców wynosi 6 tys. zł?
Arleta Meloch: Tam są o 5 tys. zł większe i dlatego ma tak dużą frekwencję.
Który zatem z polskich maratonów jest najliczebniej obsadzony?
Arleta Meloch: Myślę że warszawski i ten poznański.
W jakim maratonie w Polsce najlepiej się biega?
Arleta Meloch: Dla mnie w Poznaniu. I to nie z powodu nagród materialnych, bo ja na to nigdy nie patrzę. Ja zawsze uważam, że jak patrzysz na maraton poprzez nagrody materialne, to na tym jako biegacz przegrywasz. Ja zawsze sobie mówię, najpierw wygraj, a później oczekuj. Ja przyjechałam tutaj, aby walczyć, aby mieć z tego satysfakcję. Koleżanki nie miały na trasie lekko z moją osobą. Nawet gdybym ja przegrała, to mam tą świadomość, że zwyciężczyni nie byłoby lekko wygrać. Teraz właśnie wygrałam jako kobieta i oczekuję na nagrodę. Jestem osobą zawziętą i upartą. Jeżeli czuję się dobrze, to mocno biegnę na trasie. A jak czuję się gorzej, to trochę odpuszczam.
Jaki jest pani znak Zodiaku?
Arleta Meloch: Urodziłam się 17 sierpnia 1979 roku, jestem więc spod znaku Lwa, co oznacza, że lubię być doceniana.
Dlatego się pani z zadowoleniem uśmiechnęła, gdy przed startem oceniliśmy 35-letnią Arletę Meloch jako kobietę bardziej seksowną i jakby młodszą...
Arleta Meloch: Oj, jakże mi miło. Po prostu mam satysfakcję, że jestem na topie. Może jakiś nadzwyczajnych wyników w maratonie nie uzyskuję, ale jestem krajową mistrzynią wśród kobiet. Podczas mistrzostw Polski rozegranych 8 kwietnia, w 41. edycji maratonu w Dębnie uzyskałam czas 2:43.02 i o ponad siedem minut wyprzedziłam Ewę Brych-Pająk (Budowlani Częstochowa). Myślę, że być na topie, zwyciężać co roku i trzymać tą wysoką formę, to jest bardzo mobilizujące. Ja nie spotkałam koleżanek biegaczek, które co roku potrafią wygrywać. Sama się zastanawiam, jak ja to robię, że mi się to udaje?
Przed rokiem w gronie kobiet zwyciężyła Rumunka Elena Daniela Cirlan z czasem 2:49.19 przed Arletą Meloch (Olimpia Grudziądz) 2:54.26 (zdjęcie powyżej). Aż ciśnie się na usta pytanie, ile czasu trzeba poświęcać na treningi i ile przebiegać codziennie kilometrów, aby być przez tyle lat na topie? Na czym polegają te treningi?
Arleta Meloch: W ciągu tygodnia wychodzi mi przeciętnie około 120 kilometrów, a trenuje siedem dni w tygodniu.
Czy to jest sam bieg, czy również ćwiczenia ogólnorozwojowe i siłowe?
Arleta Meloch: Bieganie jeśli chodzi o kilometry, ale ćwiczenia ogólnorozwojowe i siła oczywiście też dochodzą przeważnie zimą i nieco zahaczają o wiosnę. Zależy to od tego, do jakiego maratonu się przygotowuję. Solidnie przygotowywałam się do kwietniowych mistrzostw Polski w Dębnie i je wygrałam.
A maraton ze startem w Gdyni i metą w Gdańsku...
Arleta Meloch: Ten maraton gdański potraktowałam jako trening przed głównym dla mnie sprawdzianem w Poznaniu, imprezą, która zostanie rozegrana 12 października. Tuż przed tym gdańskim maratonem byłam na dwutygodniowym obozie kondycyjnym w Wiśle. No i cykl przygotowań, jak do tej pory, przebiega dobrze. Tutaj na trójmiejskiej trasie było takie przetarcie, aby organizmowi dać do zrozumienia, że niebawem czeka go konkretny maraton.
Czy pani potrafi ocenić stan swego organizmu i kondycyjnego przygotowania? Wyczuć w porę, że organizm jest zbyt przeciążony treningami?
Arleta Meloch: Ja zawsze czuję formę. Ale zdaje sobie sprawę, że organizm można przetrenować. Ja na szczęście szybko się regeneruję i dlatego czuje się dobrze. Ja zaczęłam biegać maraton w 2004 roku właśnie w Poznaniu i stąd mam do tego miasta sentyment. Od tamtego startu cały czas pracuję nad sobą. Kocham to co robię.
A dlaczego zdecydowała się pani biegać maraton?
Arleta Meloch: Od dzieciństwa biegałam krótsze dystanse. Osiągałem dobre rezultaty. Ale zawsze czułam, że to nie jest to, że muszę coś dłuższego pokonać biegiem. Kiedy zadebiutowałam 10 lat temu w poznańskim maratonie, to wcześniej podsłuchałam od innych zawodników, jak oni trenują i w jaki sposób przygotowują się do tak długich dystansów. A to, że dziennie biegają około 20 kilometrów, do tego też dochodzą interwały. Tak to sobie w głowie poukładałam i sama zaczęłam trenować bez trenera. I debiutując w Poznaniu uzyskałam czas 2 godziny 41 minut, a zakładałam sobie równe trzy godziny. Od razu więc weszłam na wysoki pułap.
A co się stało, że obecnie jest pani pod opieką trenera? Od jakiego czasu i kto nim jest?
Arleta Meloch: Obecnie jest to Bożena Dziubińska z Warszawy, która kiedyś też uprawiała maraton i biegała średnie dystanse. Ma na swoim koncie 13 zwycięstw, a jej rekord życiowy w maratonie uzyskany w Toruniu 7 czerwca 2009 wynosi 2:37:34. Ma więc ona duże doświadczenie zawodnicze.
Korespondencyjnie układacie sobie plany treningowe?
Arleta Meloch: Tak, tak, mailem lub telefonicznie. Nie ma więc problemu. Z nią trenuję od trzech lat. Wcześniej moim trenerem był Konrad Bordiehn z Berlina. Z uwagi na jego inne obowiązki koleżeńsko się rozstaliśmy. Teraz jestem pod opieką trenerki kobiety.
Czy ona też układa odpowiednie dla sportowca menu.
Arleta Meloch: Nie, nie. Ja sama decyduję o tym, co i kiedy jem. Wiem mniej więcej, kiedy i czego domaga się mój organizm.
Czyli co, patrzy pani ile kalorii ma każdy płyn i potrawa?
Arleta Meloch: Nie robię tego. Krótko przed maratonem z trzy lub cztery dni muszę trochę przygłodować. I w tym czasie nadal jeszcze trenuję dzięki czemu tracę zbędne węglowodany. A czynię to po to, aby organizm poczuł głód. I kiedy przychodzi blisko do startu, wtedy zaczynam napełniać organizm w te węglowodany. I one na trasie dają mi energię, bo nie są w tłuszczu, ale bezpośrednio w mięśniach. I kiedy najem się tego makaronu lub ryżu, bo głównie to jem, przekłada się to na potrzebną mi podczas biegu energię.
A nic pani nie wspomina o warzywach i owocach...
Arleta Meloch: Jem to oczywiście i to ciągle, bo bardzo je lubię. Czasami też chlebek półrazowy. Piję również soki. Staram się naturalnie odżywiać.
To skąd raptem zrobiła się u pani tak smukła sylwetka?
Arleta Meloch: No choćby z tego, że przebiegnie się ponad 40 kilometrowy dystans.
Ile pani waży?
Arleta Meloch: Mało kto zgaduje, bo aż 55 kilogramów, gdyż mam ciężkie kości.
A ile maratonów zalicza pani w ciągu roku?
Arleta Meloch: W tym roku jest to dopiero mój trzeci maraton. Ja jestem zawzięta i będę walczyć w kolejnych maratonach. Głównie stawiam na ten poznański, chyba z sentymentu, bo w nim debiutowałam. Tam w Poznaniu trzykrotnie zwyciężałam, trzykrotnie byłam druga i dwukrotnie byłam trzecia.
Ale w Gdańsku też lubi pani biegać?
Arleta Meloch: Oczywiście, chociaż niektórzy mówili, a bo w Gdańsku na nagrody dają mało kasy. A ja im mówię, że czytałam regulamin i wiem za co biegam. I ja do nikogo pretensji nie mam, że jest mniej niż w innych maratonach. Jadę, bo chcę jechać. Chcę zobaczyć Gdańsk, chcę w nim biegać. A niektórzy patrzą na listę startową i widząc czołowe zawodniczki rezygnują ze swego udziału w biegu. Tu w Gdańsku miała biegać Kenijka, była na liście, ale ostatecznie nie pobiegła. Chyba jej samolot na czas nie doleciał.
Ale pobiegła ciemnoskóra Węgierka, taka sympatyczna dziewczyna...
Arleta Meloch: Istotnie, to Tunde Szabo, która z czasem 2:53:52 była druga na mecie, prawie pięć minut za mną. Troszkę jest zawiedziona, bo chyba ona miała wygrać. Trzecia była Olga Kazimirowa z Ukrainy z czasem znacznie gorszym 3:13:19.
Ten maraton gdański ma 20 letnią historię, a pani w nim jakie zdobywała triumfy?
Arleta Meloch: Licząc z obecnym, pięciokrotnie zwyciężałam i dwa razy byłam druga. W sumie startowałam tutaj siedem razy.
A z zagranicznych startów...
Arleta Meloch: W 2006 roku w listopadzie startowałam w Monaco i zajęłam tam czwarte miejsce, a trasa prowadziła tunelami. Była bardzo ciężka, siłowa. Pobiegłam z czasem 2,50 godzin i przegrałam z Rosjanką tylko o 15 sekund. Biegałam też w Paryżu w 2009 roku, na w miarę płaskiej trasie. Ale tam najgorzej było przebiegnąć te pierwsze 5 kilometrów, gdyż wystartowało aż 30 tysięcy zawodników. Przebić się do przodu przez taką chmarę, to dosłownie tragedia dla takiego biegacza jak ja. Nie mogłam nawet znaleźć swego trenera. Człowiek w takiej masie czuje się zagubiony. To był dosłownie koszmar. Przebiegłam ten półmaraton z czasem 1,16 godziny, zajmując szóste miejsce.
A później biegałam we Francji i tam zajęłam drugiem miejsce, też w półmaratonie. Przegrałam z Rosjanką tylko o 10 sekund. Ale ona dosłownie miała pianę na ustach, tak walczyła do końca. Ja byłam zadowolona z tego drugiego miejsca.
Czy do udziału w takich zagranicznych maratonach przysyłają zaproszenia?
Arleta Meloch: Nie, to się samemu człowiek rejestruje poprzez internet.
A za oceanem były już jakieś starty, na przykład w Nowym Jorku lub Tokio?
Arleta Meloch: Nie, jeszcze nie.
Kiedyś podczas gdańskich zawodów towarzyszyła pani mama.
Arleta Meloch: Tak, a teraz siostra i moja osobista sympatia. Moja siostra Emilka chętnie mi towarzyszy, a chłopak Marcin Gajewski jest też biegaczem i stąd się poznaliśmy. Gonił mnie, jak nie rowerem to pieszo. No i mu się udało, bo jest ze mną już od czterech lat.
A gdzie się poznaliście?
Arleta Meloch: Na zawodach w Jarosławcu podczas 15-kilometrowego biegu plażowego.
Kto komu wpadł w oko?
Arleta Meloch: Ja jemu, bo pobiegł do mojej siostry prosząc o telefon do mnie. Ona mu go przekazała, no i tak się zaczęło. Spotykaliśmy się na kolejnych zawodach. Zrobiono nam też z biegu na 15 km w Łubiance wspólne zdjęcie do lokalnej gazety. On ma to zdjęcie i przechowuje na pamiątkę. Pamiętam jak kilkakrotnie dopytywał, czy mogę być jego dziewczyną. Tak przez kilka tygodni zwlekałam z konkretną odpowiedzią. No, ale wreszcie się zgodziłam i tak od czterech lat jesteśmy razem.
P.S. Rekord życiowy w maratonie, to 02:37.34,00 uzyskany 7.06.2009 roku w Toruniu. Arleta Meloch jest też zdobywczynią dwóch srebrnych medali w igrzyskach paraolimpijskich (Sydney 2000 na 800 m i Londyn 2012 na 1500 m). Jej dorobek w MP w maratonie wzrósł w Dębnie do siedmiu medali. Składają się na niego trzy złote (2007, 2011, 2014), dwa srebrne (2005, 2013) i dwa brązowe (2006 i 2010). Srebro trafiło w tym roku do Brych-Pająk, a brąz do Anny Celińskiej (Sprint Bielsko-Biała) - 2:53.17.
Rozmawiał: Włodzimierz Amerski
For. Autor, Stanisława Cempa
- 20/08/2014 13:22 - 5 września Lechia zagra z HSV
- 19/08/2014 12:23 - Ribeiro out! Weis i Rudnevs in?
- 17/08/2014 20:14 - Oceny lechistów po meczu z Wisłą
- 17/08/2014 18:16 - Lechia utopiła się w Wiśle
- 17/08/2014 14:43 - 2 finał IMŚJ 2014 - LIVE
- 17/08/2014 12:13 - Kazimierza Zimnego obawy o Maraton Solidarności
- 16/08/2014 11:39 - Czy Lechia znów popłynie z Wisłą?
- 15/08/2014 19:55 - XX Maraton Solidarności Gdynia-Gdańsk
- 14/08/2014 21:53 - Bardzo słaby występ Pieszczka w finale IMP
- 14/08/2014 11:02 - Znamy drabinkę 1/16 finału Pucharu Polski - Lechia jedzie do Stalowej Woli