Nieprzebrane morze ludzi oglądało muzyczny popis Jacka White'a. Jak dotąd był to najlepszy koncert tegorocznej edycji i jeden z najlepszych na Open'erze w ogóle.
To, że White zgromadzi pod sceną tłumy było wiadomo od początku. Ale takiej liczby ludzi chyba nikt się nie spodziewał. Na Pearl Jam było dużo, ale na koncercie Amerykanina z polskimi korzeniami było może i dwa razy więcej!
Ten koncert przejdzie na pewno do historii Open'era. Jack White zawitał do Gdyni po raz czwarty. Przyjeżdżał tutaj z każdym swoim projektem i z każdym z nich dawał fenomenalny występ. Jednak ten z piątkowego wieczoru był chyba najlepszy z nich wszystkich. Muzyk od dawna jest uważany za wirtuoza i wizjonera. Udowodnił to w każdym calu.
White promuje właśnie swoją solową płytę „Lazaretto”, ale większość setlisty składała się z utworów The White Stripes, który wyniósł go na piedestał i zapewnił wieczne miejsce w panteonie rocka. Jednak od czasu, kiedy White zaszył się w Nashville i zaczął gorąco romansować z bluesem, jego muzyczne horyzonty poszerzyły się jeszcze bardziej.
Widać to i w nowych utworach, jak „Lazaretto” czy „Just One Drink”, ale także w piosenkach The White Stripes. Dzięki zaproszeniu różnorodnych muzyków i rozpisaniu kompozycji na nowe instrumenty, jak skrzypce czy wibrafon, zyskały one nowego sznytu.
Koncert był bezbłędny. Wszystko zgadzało się co do nuty. I nawet Jack White, który przyjechał do Kosakowa z chorym gardłem, z każdą kolejną minutą zdrowiał na scenie. Z każdą kolejną minutą też coraz lepiej współpracował z publicznością, która nie pozostawał dłużna i odwdzięczała się tym samym.
Niespełna półtoragodzinny koncert apogeum osiągnął na sam koniec, kiedy to wybrzmiał chyba największy hit White'a - „Seven Nation Army”. Publiczność oszalała. Chóralnie śpiewała linię melodyczną. Muzyk zaś zszedł do fosy, żeby przywitać i zarazem pożegnać z widzami. No i przy okazji wycałować jedną z fanek, która wypadła poza barierki.
Aż szkoda, że ten występ trwał tak krótko, bo chciało by się go słuchać jeszcze przez długi czas. Jack White udowodnił, że jest geniuszem muzyki. W całej swojej karierze nie nagrał złego utwory i śmiem twierdzić, że nie zdarzyło mu się zagrać słabszego koncertu. Po prostu mistrz.
goch
fot. Patrycja Sobucka
- 11/08/2014 12:09 - iFestival w nowej odsłonie
- 28/07/2014 15:34 - Szaleństwo! Świetny show Backstreet Boys
- 25/07/2014 12:51 - Powrót do przeszłości - Backstreet Boys zaśpiewają w Ergo Arenie
- 11/07/2014 15:07 - Alter Art podał pierwsze szczegóły dotyczące Open'er Festival 2015
- 05/07/2014 21:02 - Open'er '14: Genialny show Faith No More
- 04/07/2014 18:26 - Open'er '14: Magiczna moc Foals
- 04/07/2014 09:48 - Open'er '14: udany drugi dzień festiwalu
- 02/07/2014 23:49 - Open'er '14: Foster the People mistrzowsko zamknęli dużą scenę
- 02/07/2014 21:35 - Open'er '14: The Black Keys – pierwsi headlinerzy zawiedli
- 02/07/2014 19:40 - Open'er '14: Interpol godnie otworzył główną scenę festiwalu